21.6.16

Klimatoterapia

- Może zabraliby ją Państwo na trochę w góry? - zagadnęła pani doktor, wręczając nam skierowanie na wycięcie Największego migdałka. Lekarz każe, matka słucha. Zasiadłam do internetów, żeby wyszukać najlepsze, najciekawsze i najpiękniej położone gospodarstwo agrotur. Po dwóch dniach uszami mózg mi się wylewał.
- Słuchaj - zagadnęłam męża. - musimy jakoś zawęzić zakres poszukiwań, bo tych ofert jest tysiące. Więc w które góry jedziemy? W Bieszczady czy Beskidy?
- Myślałem o Alpach - odparł.

Dwa razy nie trzeba było mi powtarzać. Rzuciłam się w sieć agencji turystycznych. Ale Alp było tyle, co kot napłakał. Za to na jednej ze stron przydybał mnie wielki baner: "Wyspy Kanaryjskie 40% taniej!". Rach-ciach kliknęłam, rach-ciach znalazłam dwa urocze hoteliki tuż nad oceanem.

- Zobacz! - podetknęłam mężowi pod nos zdjęcia, mapy i schematy.
- Ale po co mamy jechać na Teneryfę, skoro kiedyś na niej pewnie zamieszkamy? Może zwiedźmy coś nowego?

I tak właśnie trafiliśmy do Chorwacji. Można uznać, że był to wypad w góry... W końcu Alpy Dynarskie to nie w kaszę* dmuchał!




* Zwłaszcza że kasza skończyła się trzeciego dnia pobytu... Okoliczne sklepy dysponowały tylko kaszką firmy produkującej siarkowane, aromatyzowane przyprawy do zup. Oczywiście ją kupiłam. Oczywiście Wielka nie raczyła jej jeść.

2 komentarze:

  1. Aaaaa! Ja też chcę!! Urlop oczywiście, nie wycinanie migdałka. (I przeczytałam, że "kasa" skończyła się trzeciego dnia. I zdążyłam pomyśleć "to trochę tak jak nam w Danii" ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Na szczęście nie kasa... Byłoby to o tyle niekomfortowe, że Wielka, Większa i Największa uzależniły się od lodów z burżujskiej lodziarni ;)

      Usuń